wtorek, 12 marca 2013

Moje pierwsze wspomnienie biegowe

Niniejszy wpis bierze udział w konkursie organizowanym przez portal CupoNation.pl oraz blog PrzebiecMaraton.pl

źródło 1, źródło 2, źródło 3

Pierwszy bieg ... pamiętam go doskonale. To drugie wspomnienie, po wybiciu górnych jedynek w wieku lat czterech, trwale wyryte w mojej pamięci. Nie był to bieg typowy, czyli nic zorganizowanego, szkolnego itd. Nie mniej jednak dla mnie był to BIEG a samo wspomnienie przyczyniło sie do kilku wygranych w późniejszych latach. A zatem:

 To był ciepły letni sobotni poranek. Lat miałam pewnie z pięć. Nie pamiętam dokładnie. Pamietam za to błękitną flanelową piżamkę w króliczki, w którą byłam ubrana i mokrą rosę pod bosymi stopami. Mama wysłała mnie do ogrodu po natkę pietruszki. Aby dojść do ogrodu musiałam przejść przez całe (dosyć spore) podwórko. Zamkałam właśnie furtkę, gdy stanęłam oko w oko z podwórkowym kogutem. Kogut był zadziorny o wybuchowym temperamencie. 
Znieruchomiałam z pęczkiem natki zwisającym z zaciśniętej dłoni. "Nie nawiązuj kontaktu wzrokowego" doradziłabym teraz tej małej dziewczynce. Niestety, dziecko działa instynktownie. Rzuciłam się sprintem przez podwórko. Jak ja biegłam. Chyba już nigdy potem nie rozwinęłam takiej prędkości. Bose stópki ślizgały sie na mokrej trawie, krzyczałam ile sił w płucach a zajadły kogut biegł za mną. Przebiegłam pewnie około 150m. Finish był najlepszy. Rzutem suwnym pod Fiata 126p pieszczotliwie zwanego Maluchem. (tak, 5-letnie dziecko jeszcze sie tam zmieściło). W zaciśniętej piastce nadal trzymałam zmachlaczoną natkę.

Kogut skończył marnie: rosołem niedzielnym. Dało to nauczkę pozostałym osobnikom. Za to wspomnienie towarzyszyło mi jeszcze wiele lat. W pod koniec podstawówki, chyba w 7 klasie wuefista odkrył, że mam talent sportowy i czego sie nie tknę to przywoże medale. Było pchnięcie kula, rzut dyskiem, oszczepem, skok w dal i w końcu przyszedł czas na biegi przełajowe. Zdobyłam kilka medali na zawodach powiatowych/rejonowych/wojewódzkich. A to, co pchało mnie do przodu na decydujących ostatnich metrach to właśnie wspomnienie koguta. Wyobrażałam sobie jak sie mogłam czuć gdy goniła mnie ta bestia. Od razu odnajdywałam w sobie siłę by przegonić przeciwnika/ów. 

1 komentarz: