sobota, 14 stycznia 2012

Prawie w domu

Krok do przodu, slizg lewym bokiem, potem krok w lewo na wciagu i z lekkim odchylem tylowia i dwa kroki w prawo. Nie, to nie sa kroki nowego tanca. W taki sposob wchodzilo sie do naszej kuchni jeszcze dwa dni temu. Ale juz jestesmy jedna noga w kraju i po trzytygodniowym maratonie pudelkowym udalo sie wszystko bezpiecznie przeteleportowac do Polski. kwiatki niestety nie zmiescily sie. Pojda na oddanie. Tygrys zostal tez pozbawiony koszyka do spania wiec w zamian dostal szuflade. W pierwszej chwili byl lekko zdziwiony, ze nagle wszystko widzi i nie przeszkadzaja mu zadne budki, tudziez inne wysokie scianki. Po obslinieniu nowego loza Poczatkowa ekscytacja szybko mu przeszla i szuflada zostala zaakceptowana. Wozek tez pojechal wiec spacerki odbywamy w chuscie, ku uciesze Tygrysa i protescie moich miesni.tak sobie mysle zę Macierz Natura troche nie obmyslila dobrze tego aspektu ciazy. Jak ja mam podolac dzwiganiu coraz ciezszego Tygrysa jak mi sie gorset miesniowy calkiem posypal? Jeszcze tylko trzy tygodnien i tabuny babc beda sie zajmowac Robaczkiem podczas gdy ja pojde pobrykac. Chociaz podobno w kraju bialo. Trzeba sie bedzie uczycn od nowa biegania po sniegu. Po ubieglorocznej klesce wiem ze nie bedzie latwo.
Od swiat Tygrys byl na strajku i odmawial jedzenia. Chwilowo jest jednak 1:0 dla mnie i Mlody zaczyna juz porzadniej jesc. Jeszcze sie nauczy ze z matka sie tak latwo nie wygrywa.