piątek, 30 listopada 2012

Pobiegałam

To był całkiem dobry tydzień. Zamknął się w 9km i jednym pobycie na basenie. Kolanka w miarę spokojnie, Achilles tez cicho siedzi. A może doktorek jednak się pomylił to pół maratonku mi nie zaszkodzi?

Spędziliśmy z Tygryskiem 2 dni u Babci, zabrałam trampeczki i poszłam do Zapowiednika  pobrykać. Cóż. Ścieżki, które pamiętałam sprzed wyjazdu do Londynu zdążył już porosnąć całkiem niezły las. Podczas przedzierania się przez zarośla w poszukiwaniu drogi udało mi się  znaleźć obiadek.



Obiadek


Wybory, wybory, w która stronę pobiec?






wtorek, 27 listopada 2012

Skorka z kota potrzebna od zaraz


Bylam u ortopedy. Bede zyc. Kolanka tez. Ogolne przeciazenie spowodowane ciaza, porodem, zwiekszeniem masy ciala (wzdycha) i tym nieszczesnym stepperem (oby mu sie sprezynki poprostowaly). Intensywna kuracja glokazaminowo-kolagenowa, regularny ruch (najlepiej maloobciazeniowy typu rowerek stacjonarny, basen) i kot. W zasdzie moglby byc wielblad ale trudno go znalezc rozjechanegona naszych drogach. O kota szybciej. Jako ze karmie i nie moge brac zadnych powaznych specyfikow doktorek zalecil oklady z kota (nie mylic z Scotta). Cos o jonizujacych/magnetyzujacych wlasciwosciach czy jakos tak. Za duzo madrych nazw jak na moj zgumisiowany mozg (czy to kiedys mija?). 
Kota mam, ale trudno go zmusic do lezenia na kolanach przez cala noc. A w ubieglym tygodniu byla plaska wersja kotka na ulicy przed domem. Trzeba bylo oddac do wyprawienia. 
Najwazniejsze, ze nie ma powaznych zmian i ze nie zakazal biegania. Nawet zalecil regularne delikatne rozbieganie. Nestety na pytanie czy przygotowanie do marcowego polmaratonu bedzie popadalo w kategorie takiego rozbiegania tylko uniosl brew w niedowierzaniu. No wiec nie bedzie polmaratonu. Bedzie za to delikatne budowanie formy i moze za rok... Zalezy jak sie kolanka beda zachowywaly przez zime. Jezeli na wiosne nie bedzie poprawy to wtedy przyjrzymy sie blizej tkance lacznej. One juz bola mniej i bardziej sporadycznie. Chrzeszcza i zgrzytaja przy wchodzeniu po schodach, ale wyczuwam ogolna poprawe. W czwartek to juz po calosci pojechaly (wiedzialy chyba ze do doktorka idziemy) i nie bolaly wcale. I jak ja mam obiektywnie powiedziec czy boli mnie jak doktorek wykreca kolanko w te i w tamta? No kurka wodna akurat nie boli. 

Wczoraj zrobiłam delikatne 2k. Bardzo klimatycznie było. Ciemno (bo dwie drogi są nieoswietlone i prowadza kolo cmentarza), z unoszaca się mgła co dawało widoczność na 50m a nad warstwa mgły świecie sobie księżyc. 

Podobno to nie  bieganie przyprawia mnie o kontuzje ale ja sama i niewłaściwy sposób w jaki biegam. Bardzo możliwe. Czytam teraz "Chirunning" może nauczę się czegoś co mi pomoże . 

poniedziałek, 19 listopada 2012

Nareszcie...

... Ortopeda zamówiony na czwartek. Nie mogę się doczekać, bo nosi mnie po ścianach z braku biegania. Ostatnimi czasy kolanka zachowują się w miarę poprawnie pobolewając tylko umiarkowanie. W ubiegłym tygodniu udało mi się nawet wyrwać na 3 2km przebieżki i siedziały cichutko. Mam tylko nadzieję, że dostanę zielone światło na dalsze bieganie, bo Hania kusi Półmaratonem Warszawskim i mam szczerą ochotę ulec. 
Półmaraton to taki fajny dystans. Daje popalić, ale nie wymęcza, a satysfakcja z ukończenia ogromna. Bawię się myślą o maratonie we wrześniu (znajomy namawia). Z maratonem jest tak, że przeraża, ale wystarczy przebiec go raz i człowiek jest stracony. Oczywiście przez pierwsze dni po obiecuję sobie, że już nigdy więcej, ale gdy tylko mija obolałość zaczyna się tęsknota za tym czymś. 
A chwilowo czuję tęsknotę za porządnym masażem tajskim, bo od targania Tygrysa bolą mnie barki, plecy i ramiona. Chyba wybiorę się następnym razem gdy będę miała zjazd.