wtorek, 7 września 2010

Bike the strike

Caly Londyn pala dzis plomiennym uczuciem do pracownikow metra ktorzy po raz kolejny postanowili nie przyjsc do pracy. Szkoda ze ja tak nie moge. Podobnie jak w ubieglym roku przez 2 dni metro nie jezdzi wcale lub w bardzo ograniczonym skladzie i tylko niektore linie. Korki ciagna sie kilka – nascie/dziesci kilometrow, przystanki autobusowe sa tak zatloczone ze autobusy przestaja sie zatrzymywac po 4 takich. Tysiace zdezorientowanych Londynczykow blaka sie po powierzchni, zaslaniajac oczy przed razacymi promieniami slonecznymi, nie nawykli do swiatla dziennego. Bez kolorowych strzalek mowiacym im w ktorym kierunku isc kreca sie w kolko.
Sprzatajacy ulice stwierdzili ze godziny najwiekszego szczytu sa najlepszym momentem aby wyjechac ciezaroweczkami na ulice i zaczac blokowac sciezki rowerowe, gdzie oprocz codzinnej walki z szalonymi motocyklistami doszla nam ta z „niedzielnymi rowerzystami”.

Burmistrz Borys dogodzil miastu (idac za przykladem innych stolic Europy) i w lipcu zamontowal kilka tysiecy rowerkow do wypozyczenia. Idea sama w sobie swietna i wygodna (zwlaszcza dla mieszkajacych w centrum bo stoiska rowerowe nie wykraczaja raczej poza pierwsza strefe, bum tym dojezdzajacym pociagami), ale jakze niebezpieczna. Teraz dostep do roweru, badz nie badz dosc niebezpiecznego srodka transportu w nieodpowiedzialnych rekach ma kazdy.

Czym charakteryzuje sie niedzielny rowerzysta (w skrocie NR)?

Przede wszytkim calkowita beztroska rowerowa. Linie, przepisy, wspoluzytkownicy drogi nie maja dla nich wiekszego znaczenia, bo ONI sa na drodze, wiec to raczej oczywiste, ze to INNI powinni miec sie na bacznosci. NR maja dziwny zwyczaj gwaltownego skrecania kierownicy w lewo, gdy przychodzi im sie obejrzec w prawo lub do tylu. Za nic maja sobie linie wyznaczajace sciezke rowerowa, najchetniej jechaliby samym srodkiem, bo tak im wygodnie. Na autostradzie rowerowej (wyraznie rzucajacej sie w oczy przez wsciekle blekitna powierzchnie) beda pedalowac tuz przy srodkowej lini (bo to daje im sporo pola manewrowego w razie gdyby zminili zdanie) z predkoscia kury chodzacej po podworku w sloneczny dzien. Bo przeciez trzeba sie rozejrzec dookola.

Tak, pomysl fajny, tylko troche niebezpieczny.

Z pozytywnych wiadomosci wracam do szkoly. Tak, tak zachcialo sie (prawie) studenckiego zywota, i tak od poniedzialku bede zglebiac jeszcze glebiej (a maslo bedzie coraz bardziej maslane) zawilosci jezyka angielskiego. Dzisiejszy test wypadl dosc pomyslnie dajac mi 100% z gramatyki i 90% z pisania :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz