"Juz byłem w ogródku witałem sie z gąską..."
Z powodu pewnej ulewy ominęło mnei długie wybieganie w niedzielę. Odrobiłam to częściowo wczoraj biegnąc 11km do pracy (poprawiłam swój czas o całe 6min) i 13km spowrotem. Skąd taka róznica? Poszłam na polowanie vibramek. Po kilkugodzinnych poszukiwaniach udało mi sie w końcu namierzyć sklep, który miał kilka modeli. zdawałoby sie Londyn - centum świata (jak lubia mawiać o sobie Anglicy) a ostatnio mam coraz wieksze trudności ze znalezieniem biegowych gadżetów. Znalazłam w koncu niepozorny sklepik na Highgate & Islington z kilkoma parami niedbale zalegającymi na półce. Zaczęłam od mierzenia modelu Sprint, bo akurat ten byl w moim rozmiarze.
Po pierwsze - wcale nie sa takie łatwe do założenia. Trzy wieksze palce wchodzą w miare sprawnie podczas gdy najmniejsze gdzieś sie zaplątowuja nie chcąc za nic trafić na swoje miejsce. Po kilku chwilach (i nadgorliwej uczynnej pomocy pana sklepikarza) udało mi sie je załozyc. Co za dziwne uczucie. Niby boso, ale w butach, troche jak w szpilkach ze złamanym obcasem. Dziwnie zaburzona równowaga stopy, pięta opada. Zbyt dużo nie dało sie wyczuc z kilku kółek które zrobilam wokół sklepiku. Butki strasznie zmachlaczone. Pewnie ciekawscy często je mierzą zadziwieni kształtem. Poprosiłam pana o inna kolorystyke (znaczy się w jedynym słusznym, czyli czerwonym). W zamian dostalam lila-różowe. No tak, mam juz gatki rozmiarem z Barbie to czemu nie miałabym jej bucików? Grzecznie podziękowałam i pobiegłam do domu. Lekko zawiedziona, chociaż po dogłebniejszych dzisiejszych poszukiwaniach zawiedzenie przeszło w zadowolenie.
Five Fingers nigdy nie byly docelowo butem do biegania. Początkowo miały byc alternatywą dla żeglarzy, coś co ochroni stopy dając jednocześnie swobode ruchu. W odpowiedzi na coraz szersze zainteresowanie firma nie kazała długo czekać i juz w tym miesiącu wypuszcza na rynek nowy model SPEED, zaprojektowany z myślą, miedzy innymi o biegaczach.
Co ciekawe, buty do tej pory robiące furrorę w Stanach model Speed będa miały dostepny tylko w Europie. Choc raz to my a nie oni (hihi), co oznacza, że nie będę musiała przekopywac się przez setki stron by w końcu znaleźć jakiegoś dystrybutora. Prawdę mówiąc juz je znalazłam na stronce purefootwear gdzie mozna je już zamówic z 10% znizką. Według informacji na stronie będą dostepne juz w marcu, czyli bardzo niedługo. Wprawdzie paryskiego maratonu nie uda mi sie w nich przebiec, wiadomo stopy i łydki będą potrzebowały czasu do przyzwyczajenia sie do nowego stylu biegania, ale może juz maraton warszawski...
Teraz nei pozostaje nic innego jak czekac na pana listonosza. Eh jak za starych, dobrych czasów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz