Nie chciała góra do Machometa... W planie na wczoraj podbiegi. Ale jak? Mieszkając na Płaskatości Lubelskiej, a wręcz Zaklęsłości Łukowskiej górek ci u nas jak na lekarstwo. Jedyne co znalazłam to zjazd do stawiku, który mam za domem, tak na oko 10m dlugości. Trening wyglądał tak: 1,6k slimaczym tempem (7,2/km), 30s wbiegania sprintem na 'górkę' i zbiegania spowrotem, 1,6k slimaczenia. Na 30s to sie jeszcze nada, ale na przyszłośc będę chyba musiała dokopac sie do bieżni. Albo przeszukac okolice pod kątem pochyłości.
Na dziś zamiast biegania cwiczonka.
Ojej, chciałabym mieć tyle mobilizacji co Ty;)
OdpowiedzUsuńHa, a mnie Lubelszczyzna kojarzy się z pofalowanym krajobrazem. W przeciwieństwie do mojego płaskiego Mazowsza ;) A tu proszę - podbieg na Agrykolę ma jakieś 500 m, więc góra jak się patrzy ;)
OdpowiedzUsuń