Wciągnął mnie wir przeprowadzki i rozpakowywania pudeł. Od dwóch tygodni "na swoim". Tygrys ma już swój własny pokój, a ja garderobę. Czyż może być coś piękniejszego dla kobiety? Przy okazji wypakowywania ubrań uświadomiłam sobie ile mam biegowych ciuchów i zrobiło mi się wstyd. Po co mi one skoro ostatnio bieganie leży? Na usprawiedliwienie mam tylko nie dający się ból kolan. Ale kiedyś nie potrzebowałam usprawiedliwień. Po prostu wciagałam buty i wychodziłam biegać. Gdy brakowało czasu biegałam do/z pracy, a teraz?
Następnego wieczora, gdy Tygrys posapywał grzecznie w swoim łóżeczku, wyciagnęłam buty i poszłam biegać. Okazało się, że z kolanami nie jest tak źle, w zasadzie podczas biegania nie bolą. Dopiero jak przyspieszyłam sobie na końcówce ostry ból przeszył mi lewe kolanko tak, że ugięcie nogi gdy opierałam na niej cały ciężar ciała bylo prawie niemożliwe. Posmarowałam kolana arcalenem i ten ból przeszedl następnego ranka. Poprzedni niestety pozostał. Kolana chrupią przy wchodzeniu na schody i bolą przy schodzeniu. Trzeba sie będzie chyba wybrać do jakiegoś magika od stawów.
Nie mniej jednak truchtam sobie co dwa dni powoli zwiekszając dystans. Mieszkam tu teraz w takiej ładnej okolicy, z możliwością wykonywania kilku fajnych pętelek po polnych drogach, więc nie muszę obciążać dodatkowo stawów klepiąc po chodniku czy asfalcie. W piątek trafiła mi się też śliczna tęcza a potem zaskoczyła mnie sarna. Przydybała mnie na małej dróżce wychodząc z pola pszenicy i nic sobie nie robiąc z mojej obecności. Stanęłam jak wryta a ta ciekawska podeszła na odległość kilku centymetrów i wlepiała we mnie wielkie sarnie oczka. No Bambi jak nic. Nie wiem co robiłaby dalej bo akurat trafiło się jakieś autko i ją wystraszyło.
Wygląda na to, że wychodzisz na prostą :) Miłego biegania i niech Wam się dobrze mieszka na swoim!
OdpowiedzUsuń