wtorek, 4 grudnia 2012

Przeziębiona

Chorujemy. Cała trójka. Tygrys znosi to mężnie. Sam sięga po Fridę i wkłada do nosa. Tata Tygryska znosi to jak typowy facet (czytaj: jest obłożnie chory), a ja próbuje się kurować naturalnymi sposobami. W weekend kolejny zjazd, a ciągle karmię, więc żadne farmaceutyki nie wchodzą w grę. A zatem objadłam się czosnkiem, zrobiłam inhalacje z ziółek, wypiłam napar z dzikiej maliny, lipy, babki lancetowatej i mięty z cytryną. Jeszcze tylko wymoczyć nogi w gorącej wodzie z dodatkiem soli Epsom i do łózia. 
Napadało śniegu aż strach wybrać się na przebieżkę w obawie przed połamaniem nóg. No chyba że przyczepiłabym raki do butów. Zapewne vibramki będą miały lepszą przyczepność niż zwykłe butki ale nie mam jeszcze palczastych skarpetek, więc nie będę ryzykować większego przeziębienia. 


Aż trudno uwierzyć, ze te dwa wpisy dzieli tylko kilka dni. Na dodatek Tygrys ząbkuje - 8 na raz. 
Aby poprawić mu humor zrobiłam mu kilka bałwanków.



I jeszcze kilka fotek tej pięknej zimy






2 komentarze:

  1. Ale tam u Was pięknie! I jakie dorodne bałwany :) Gorąco polecam zamiast Fridy Katarek - podłącza się do odkurzacza i jedziemy :) Ironman uwielbia!! Polecam też maść majerankową pod nos i do masowania palców u nóg - i dla zakatarzonych dorosłych i dla zakatarzonego Tygrysa. Maść można kupić bez recepty w aptece.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uzywamy masci ale nie wiedzialam ze mozna ja do stopek. Na pewno wyprobuje. Do tej pory smarowalam pulmexem z kamfora

    OdpowiedzUsuń