poniedziałek, 22 grudnia 2014

Marudze

Mam nowe skarpetki do biegania i nie mogę ich wypróbować. Buuuuu. Mam takie kochane dziecko. Czerpie z przedszkola pełnymi garściami a potem szczodrze dzieli się z nami. Ledwie wykaraskaliśmy się z rodzinnego pakietu zatokowego a już popadliśmy z Tygrysem w zapalenie oskrzeli. Bo przecież mamy musiały przyprowadzić chore dzieci na spotkanie z Mikołajem i tym sposobem wykosiły 80% społeczności przedszkolnej. Zipiemy, świszczemy, kaszlamy - on jak zawodowy gruźlik jak jak suchotnik. 

Tak sobie przeglądam bloga i zatęskniło mi się bardzo za rokiem 2009 i 2010. Za tymi zwariowanymi biegami i grupką ludzi, z którymi wszystkie te przygody były możliwe. Może 2015 znowu będzie takim rokiem, co? Będzie?

1 komentarz:

  1. Świetny post. Uwielbiam wszelką aktywność fizyczną, a szczególnie bieganie. Ostatnio nawet udało mi się wystartować w zagranicznym maratonie, cała relacja u mnie na blogu :)

    OdpowiedzUsuń