sobota, 28 lipca 2012

13.98 / 204


No to zaczynamy. Upał dziś i pogoda całkiem nie biegowa. Zabrałam Tygrysa do lasu w nadzieji, że znajdziemy tam trochę cienia. Nie znaleźliśmy o czym przekonałam sie po powrocie do domu.


W lesie ścieżek i ścieżeczek pełno, aż się proszą by nimi pobiec. Niestety strach przed boreliozą wiekszy. Gdybym była sama to pewnie bym się skusiła, ale nie będę narażać Tygrysa.


Świerszcze krzyczące na polach po skoszonych zbożach
Sarny skubiące leniwie trawę pod drzewami
Mgła unosząca się nad łąkami
Księżyc wiszący nad kapliczką na cmentarzu

Takie obrazki ominełyby mnie gdybym nie poszła biegac dziś wieczorem. A mało brakowało bym nie poszła. Zwłaszcza, że Tygrys nie dał mi pospać ubiegłej nocy i lunatykował uprawiając przez sen wspinaczkę wysokoszczebelkową. Ale słowo się rzekło i pobiec należało. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz