Jak pomyślała tak zrobiła (spadek akcji spowodowany pogorszeniem pogody i brakiem niańki do Tygrysa). Ostatnie tygodnie obfitowały w rower, trochę biegania i nieszczęsne pływanie. O ile biegać potrafię, a jeździć szybko na rowerze mogę się nauczyć, tak pływanie widzę czarno.
Pływanie kraulem to bardzo trudna sprawa. To jak próba śpiewania na dwa głosy przez tę samą osobę. Teoria wg Matta Fitzgeralda:
"Faza 1 Wejście: Dłoń powinna wejść do wody 20-30cm przed głową pomiędzy głową a ramieniem. Palce złączone, dłoń ustawiona pod kątem 45 stopni do powierzchni wody, skierowana lekko na zewnątrz tak by kciuk i palec wskazujący zanurzyły się jako pierwsze. Następnie wyprostuj rękę sięgając jak najdalej do przodu delikatnie przekręcając przedramię tak, by dłoń była ustawiona równolegle do powierzchni wody tuż pod nią. Przekręcić całe ciało podążając za ruchem ręki.
Faza 2: Łapanie: Skieruj ramię do dołu zginając łokieć do 90 stopni tworząc z dłoni i przedramienia długie wiosło (...)
Druga ręka zaczyna fazę 1: Faza 3: Pchnięcie: Ze zgięta ręką, używając klatki piersiowej i mięśni grzbietowych, pchnij wiosło wzdłuż całego ciała w kierunku nóg. Wyprostuj rękę na wysokości klatki piersiowej.
Faza 4: Uwolnienie: Wynurz rękę z wody w momencie jej pełnego wyprostowania gdy dłoń znajduje się przy udzie (a nie przy biodrze). Obróć dłoń, tak by mały palec wynurzył się pierwszy a następnie obróć ją na zewnątrz.
Faza 5: Regeneracja: Przenieś rękę nad głową przygotowując ją do ponownego zanurzenia. Zrób to w sposób zrelaksowany by nie tracić energii na ruch, który nie przyczynia się do posuwania do przodu. Dłoń i przedramię powinny zwisać luźno. Skup się na przeniesieniu do przodu łokcia, gdy znajdzie się na wysokości ucha wyprostuj rękę przygotowując ja do ponownego zanurzenia. "*
A gdzie jeszcze obrót ciała, ustawienie głowy i reszty ciała, praca nóg i oddychanie?
Przeczytałam opis kilkakrotnie próbując zapamiętać kolejność każdego ruchu. W końcu położyłam się na stoliku do kawy w salonie i z książka na podłodze próbowałam pływania na sucho. Nie tak źle. Pora na mokre ćwiczenia. Zabrałam Tygrysa i Babcię i popędziliśmy na basen. W czasie gdy Babcia pomagała Tygrysowi łapać uciekające kaczki ja wprowadzałam w życie powyższą teorię.
Problem nr 1: nie umiem pływać z głową pod wodą. (A przecież odkryta żabką triatlonować nie będę. )
Problemy nr 2,3.4... wynikają z problemu nr 1
Nigdy się nie nauczyłam, wodą wlewa mi się do nosa i piecze w gardle. Staram się, uczę, ale chwilowo nie sprawia mi to żadnej przyjemności. Następnym razem zabiorę zatyczkę do nosa, może pomoże.
Dziś poprosiłam Rodziciela aby nagrał moje nieudolne próby. Wyglądają one tak:
Dane na dziś:
Długość basenu
Czas: 32s
Ilość machnięć łapką: 31
Śmiech na sali, wiem. Ale lepsze to niż nic. Za rok będę śmigać jak śledzik. Nie, śledzik jakiś mało elegancki jest. Jak.... jaka rybka jest elegancka, bo nic mi nie przychodzi do głowy?
*) Complete Thriatlon Book by Matt Fitzgerald, 2003
Spokojnie. Nie od razu Kraków zbudowano. Przecież biegać tak de facto uczyłaś się od dziecka. Kilka miesięcy i będziesz śmigać jak delfin :)
OdpowiedzUsuń