9.30 Tygrys nareszcie spacyfikowany a reszta domowników układa się do snu. Łóżeczko śpiewa syrenią pieśń a ja łapię w garść buty i na palcach wychodzę.
Ostatnie promienie słońca dają dostatecznie dużo światła by biec wśród nieoświetlonych pół. Ogromny czerwony księżyc wznosi się nad horyzont i nieśmiało wygląda zza chmur. Świerszcze z całych sił próbują zagłuszyć koncertujące żaby. Zapach świeżego siana miesza się z zapachem kopru z pobliskiej plantacji. Nietoperze towarzyszą mi ściągając tuż nad głową. Dwie meszki łapią się na darmową wycieczkę w moim oku.
Jest cudnie. Takie chwile przypominają mi po co biegam. Nie dla ścigania się, medali, PBs. Dzięki bieganiu nie zaleguję na kanapie i nie tracę tych wrażeń.
Wracam po cichu do uśpionego domu pełna pozytywnej energii. Będzie mi potrzebna jutro.
Dobranoc wszystkim
poniedziałek, 14 lipca 2014
Nocne brykanie
Subskrybuj:
Posty (Atom)